2015-02-15
F&C: Dzień dobry Paulino.
Witaj, Małgosiu.
F&C: Znamy się od pewnego czasu, jesteś osobą publiczną, rozpoznawalną, ale chyba również chroniącą nieco swoją prywatność, z czego to wynika?
Wiesz, ja jestem z tzw. domu aktorskiego. Mama aktorka, ojciec filmowiec, dalsza rodzina też związana z tą branżą… więc z mlekiem matki, że tak powiem, wyssałam zdrowy rozsądek i świadomość zagrożeń jakie niesie ze sobą zbytnie „sklejenie się” życia zawodowego z prywatnym. Poza tym jestem człowiekiem raczej ostrożnym, zdystansowanym, nieszczególnie emocjonalnym, więc ciężko mnie wmanewrować w jakieś sztucznie nakręcane mechanizmy medialnej popularności. Wolę być skupiona na pracy niż biegać na bankiety. A odkąd mam dzieci to już w ogóle wolę z nimi spędzać czas. Co nie znaczy, że nie bywam tam gdzie jest coś co mnie interesuje. Na przykład często są to pokazy mody.
F&C: Czy największą popularność przyniósł Ci serial Klan, w którym od wielu lat wcielasz się w rolę Agnieszki Lubicz?
Oczywiście. Popularność przynosi albo telewizja albo skandale. To drugie mnie nie interesuje. Z pierwszym nie dyskutuję ponieważ Klan pojawił się w moim życiu przed tym jak zdecydowałam łączyć swoje życie na dobre z zawodem aktorki. Gdyby nie Klan, prawdopodobnie nie byłoby teraz tego wywiadu. Praca w serialu daje mi też szansę na realizowanie się w Teatrze. Teatr jest chyba dla każdego aktora miejscem najważniejszym. Tam się sprawdzamy, tam mamy szansę dotknąć przeróżnych ról, zmagać się ze swoimi ograniczeniami, doskonalić. Niestety – teatr jest bardzo niepewnym źródłem dochodu i (szczególnie w Warszawie) życie wyłącznie z pensji teatralnej jest nieomal niemożliwe.
F&C: Jesteś związana z Teatrem Powszechnym w Warszawie, ale występujesz także w Teatrze Polonia, Och Teatrze czy w offowym Teatrze Młyn. Jakie role i doświadczenia teatralne wspominasz najlepiej?
Każde jest trochę inne. Mój macierzysty Teatr Powszechny jest miejscem, które znam całe swoje życie, bo i moja mama była z nim związana, więc odrabiałam lekcje u niej w garderobie, grałam jako 11-letnia dziewczynka Pazia w „Romeo i Julii” w reż. Andrzeja Wajdy (Pan Andrzej szukał chłopca do tej roli i wszyscy zakrzyknęli- Paulina! Jeździłam wówczas na deskorolce, miałam krótkie włosy…) a potem debiutowałam na deskach małej sceny po skończeniu Warszawskiej Akademii Teatralnej. To moje miejsce na teatralnej mapie. W teatrach Pani Krystyny Jandy i Marysi Seweryn pracuje się w przemiłej atmosferze, szybko, konkretnie, profesjonalnie, ale potem przychodzi się tylko na spektakle więc jest zupełnie inny rodzaj związku z miejscem. Co do teatrów offowych to jest to ogromna przyjemność kameralnej, ciekawej, rozwijającej pracy w warunkach gdzie wszystko zależy od kilku osób i samemu trzeba czasami dbać o swoje kostiumy czy rekwizyty. Natomiast „Gabinet” Teatru Młyn jest jednym z moich ukochanych spektakli! Do wszystkich teatrów serdecznie zapraszam bo na wiosnę będę grała w każdym z nich. A „Gabinet” już 8 marca!
F&C: Czy gra w tak ciężkiej, moim zdaniem, sztuce jak „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego sprawia, że emocje zostają na dłużej?
To bardzo zależy jaki się ma rodzaj aktorskiej wrażliwości i jakie metody pracy. Ja należę do aktorów, którzy nie muszą się zamknąć na 3 miesiące w zakładzie psychiatrycznym, żeby zagrać osobę niepoczytalną. Raczej traktuję swój zawód jak pracę a nie jak życie. Staram się po prostu używać wyobraźni i emocji. Są jednak aktorzy, dla których osobistość, dotykalność przeżyć jest znacznie ważniejsza i trudniej im „wychodzić” z roli. Nie powiem, że po mnie „spływa jak po kaczce” ale często więcej emocji wywołuje we mnie granie roli śmiesznej niż tragicznej.
F&C: Czy trudniej jest zagrać w dramacie czy w komedii?
Zdecydowanie w komedii! Tak samo jak w życiu – łatwiej opowiadać smutne historie niż świetnie opowiadać dowcipy. Komedia to bardzo precyzyjna partytura, najczęściej nie ma miejsca na improwizację. Wszystko jest ściśle określone, rytmy muszą być idealne jak w muzyce. Wystarczy synkopa – i już nie jest śmiesznie. Więc granie w komedii wymusza na aktorze pilnowanie rytmu, dokładność, sprawność a przy tym lekkość wykonania.
F&C: W aktorach grających w teatrze zawsze fascynował mnie głos i umiejętność przyswojenia dużej ilości tekstu, czy masz jakieś sposoby na szybsze zapamiętywanie i uczenie się roli?
Jak w ćwiczeniu ciała liczy się trening tak i w ćwiczeniu pamięci. Ja, po tylu latach w serialu, gdzie często uczymy się tekstu na planie albo w przeddzień nagrań, potrafię przyswajać tekst naprawdę błyskawicznie. Aczkolwiek zdarza się, że nie mogę czegoś zapamiętać i wtedy pomagają skojarzenia. Wymyśla się jakieś dziwne skojarzenie między ostatnim wyrazem i pierwszym w kolejnym zdaniu, później to już działa automatycznie i nie sposób tego zapomnieć.
F&C: Grasz również razem z mamą – Joanną Żółkowską, czy można powiedzieć, że talent i zamiłowanie do teatru „wyssałaś z mlekiem matki”?
Tak, zapraszam na „Po co są Matki” do Teatru Polonia! Jest to całkiem prawdopodobne, oczywiście. Chociaż mama nigdy mnie nie namawiała do tego zawodu i raczej na początku podchodziła z dystansem do mojego wyboru. Wbrew pozorom, To nie jest łatwy zawód, zwłaszcza dla kobiet. Starzejemy się, wchodzimy w smugę cienia, zmienia nam się amplois i często nie ma już dla nas ról…a po szkole teatralnej tak naprawdę niczego się nie umie. Albo wykonujesz swój zawód albo musisz się szkolić do innej pracy.
F&C: Sama również jesteś matką, czego chciałabyś nauczyć swoje córki?
Chciałabym, żeby miały niezachwiane poczucie własnej wartości, bo wtedy we wszystkim co im los przyniesie, będą umiały się odnaleźć.
F&C: Jakiś czas temu napisałaś również książkę, która odnosiła się do pierwszego macierzyństwa, skąd taki pomysł?
Moje córeczki były malutkie a ja miałam mnóstwo energii. Spożytkowałam ją pisząc nieporadnik świadomego rodzica „Luśka na planecie Dziecko”. Mimo, że książka wyszła kilka lat temu ciągle spotykam mamy, które mówią, że czytały, że to był ich ratunek w ciąży, że strasznie się śmiały a jednocześnie dowiedziały wielu ciekawych rzeczy. To dla mnie piekielnie ważne. Kocham pisać, ale jestm trochę leniwa i muszę mieć konkretne zadanie. Nie bardzo mam też czas na pisanie sama dla siebie. Dlatego jak dostaję takie propozycje jak ostatnio od Wielkiej Litery – żeby napisać opowiadanie, które wyszło w tomie „Kulminacje” (Janusz L.Wiśniewski i 8 piszących kobiet) to przyjmuję je z radością. Teraz, wspólnie z moją instruktorką, pracuję nad książką o jodze. W planach jest może jakaś powieść…Zobaczymy…
F&C: Wydajesz się być osobą bardzo ciepłą, wszechstronną a jednocześnie konsekwentną i silną. Czy takie cechy pomagają w życiu zawodowym i prywatnym?
Na pewno. Można po prostu robić swoje i nie przejmować się opiniami innych 🙂
F&C: Ten portal m.in. porusza kwestie mody, jaki jest Twój stosunek do mody? Czy lubisz podążać za trendami czy wolisz własny styl i wygodę?
Zdecydowanie stawiam na dobre samopoczucie, wygodę i adekwatność stroju do charakteru imprezy oraz mojego aktualnego humoru. Nie jestem zbyt odważna w modzie. Ostatnio kocham szczególnie stroje sportowe i wygodne buty bo uprawiam na tyle dużo sportu, że ciągle mam jakieś zakwasy, więc wygodniej mi w butach sportowych. Staram się też wybierać ubrania od polskich projektantów, ale nie mówię o tej modzie z najwyższej półki cenowej tylko o ubraniach codziennych. Naprawdę jest tyle wspaniałych firm, cenowo zbliżonych do sieciówek a jakościowo i pomysłowo o niebo lepszych a przy okazji oryginalnych, że warto z tego korzystać jeśli ma dla nas znaczenie w co się ubieramy.
F&C: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
Dziękuję i Tobie oraz wszystkim czytelnikom życzę wiosny w sercach.