18-09-2017
Z Panią Katarzyną spotkałyśmy się w jednej z warszawskich kawiarni, aby porozmawiać o jej pracy i twórczości. Po kilku minutach rozmowy zniknęły bariery i przeszłyśmy na „Ty”. Kasia wydaje się być osobą bardzo ciepłą i przyjacielską a jednocześnie konkretną i wszechstronną.
F&C: Kasiu, pochodzisz ze Śląska, skąd więc pomysł na aktorstwo w Warszawie, przecież bliski Kraków byłby idealnym miejscem na wykonywanie tego zawodu?
Kasia Taracińska: Kraków, jeszcze w czasach licealnych, był dla mnie miejscem magicznym. Miasto roztacza swoją artystyczną aurę i kusi młodych ludzi by tu studiowali. Dla mnie to było marzenie: studia w Krakowie, potem angaż w Teatrze Starym, do którego jeździłam i który uwielbiałam… Pozostało jedynie podjąć wyzwanie i zdać do szkoły teatralnej 🙂 🙂 🙂 Zaczęłam uczęszczać na kursy teatralne do Doroty Pomykały i tam dowiedziałam się, że dla zwiększenia swoich szans należy złożyć papiery do kilku szkół, więc i ja tak zrobiłam. Pojechałam z papierami do Warszawy. Pierwszy raz w życiu. Ku swojemu zaskoczeniu zdałam na obie uczelnie: krakowską i warszawską. Kompletnie się tego nie spodziewałam!!! Po raz pierwszy w życiu musiałam bardzo świadomie podjąć jakąś decyzję. Zwyciężył pragmatyzm. Wybrałam Warszawę.
F&C: Jak zaczęły się pierwsze angaże i spektakle?
Kasia Taracińska: Zwyczajnie. Po ukończeniu szkoły dostałam się do zespołu Teatru Narodowego. Jeśli jesteś w zespole dostajesz kolejne propozycje teatralne: był Grzegorzewski, Wiśniewski, Kutz, Bradecki. Spędziłam w teatrze 8 lat.
F&C: Co spowodowało zmiany? Czy nie odnalazłaś się w teatrze?
Kasia Taracińska: Dobrze radziłam sobie na scenie. Jeśli można wprowadzić to rozróżnienie, zawsze uważałam się bardziej za aktorkę teatralną niż filmową. Propozycje, które dostawałam były, powiedzmy to, takie sobie. Miałam apetyt na więcej a dostałam … jeszcze mniej, czyli dyrektor uznał, że ma inny pomysł na zespół aktorski.
F&C: Miałaś również swój wątek w znanym serialu „Klan”, jak wspominasz ten okres?
Kasia Taracińska: Miło! To 8 lat pracy. Z przerwami. Moja postać pojawiała się i znikała. Ale było miło. Wolałabym, co prawda, grać kobietę silniejszą i mniej poturbowaną przez życie niż Wiesia ale cóż…taka była wola twórców telenoweli 🙂 🙂 🙂
F&C: Czy pomysł na realizację i grę w programach dziecięcych pojawił się w związku z urodzeniem córki?
Kasia Taracińska: Nie, sporo przed narodzinami Hani trafiłam do telewizji. Cieszyła mnie ta praca i bardzo się angażowałam. Pierwszym programem była: „Jedyneczka”, następnym „Domisie”.
F&C: Twoje dziecięce programy cieszą się dużą popularnością, odnalazłaś chyba pewną niszę na polskim rynku, przepełnionym produkcjami na amerykańskich licencjach?
Kasia Taracińska: Sprostowanie: to nie są moje programy, ja w nich gram. Współtworzę je jako aktor. Choć, nie ukrywam, marzy mi się „Mój ” program, wedle mojego scenariusza i w mojej reżyserii. Marzy mi się … A jak powiadają: marzenia się spełniają 🙂 🙂 🙂 Na razie „moje ” są spektakle dla dzieci, które wyprodukowałam, między innymi: „Domisie” w teatrze, „Miś Uszatek”, „Tytus, Romek i A`tomek”. Gram je w Teatrze Kamienica w Warszawie oraz na występach gościnnych.
F&C: Trafiłaś w serca dzieci, programy telewizyjne „ aranżujesz” pod widownię teatralną, jak to robisz?
Kasia Taracińska: Właściwie zaaranżowałam na potrzeby teatru jeden program telewizyjny, a mianowicie „Domisie”. Ponieważ gram postać jednego z Domisów, Amelkę, bardzo dobrze znałam specyfikę tego programu. Wiedziałam jednak, że nie mogę skopiować odcinka telewizyjnego – scenariusz sceniczny rządzi się swoimi prawami, trzeba go było napisać całkowicie na nowo. Po 13 latach nagrań znamy się z aktorami jak przysłowiowe „łyse konie” 🙂 Pisząc dialogi właściwie „słyszę” jak zaintonują swoją kwestię. Znam ich temperamenty, poczucie humoru, energię a to wszystko bardzo pomaga w pisaniu tekstu. Powstały „Domisie w teatrze” i od pięciu lat cieszą małych i dużych widzów (obecnie w repertuarze Teatru Kamienica). Zrobiłam też adaptację sceniczną bajki „Miś Uszatek”, ale w tym wypadku punktem wyjścia były książki pana Janczarskiego. Mój spektakl niewiele ma wspólnego z serialem. Może z wyjątkiem muzyki – zapożyczyłam serialowe piosenki, było nie było, hity, i dołożyłam do spektaklu. Sprawdziło się, to jednak pokoleniowa bajka, znana zarówno dzieciom jak i rodzicom, w finale wszyscy śpiewają „ Jestem sobie mały miś, śmieszny miś”. Powinniśmy kultywować nasze „polskie marki”, tyle przecież powstało kultowych dobranocek, które powinny przechodzić z pokolenia na pokolenie, tak jak to jest w przypadku zagranicznych tytułów, weźmy chociażby Pippi czy Kubusia Puchatka, Muminki, przecież to niemal symbole narodowe!!! Więc ja, idąc nurtem „patriotycznym” przeniosłam jeszcze na scenę przygody Baltazara Gąbki oraz Tytusa de Zoo.
F&C: Widzę, że jesteś również sprawnym przedsiębiorcą, sterem, żeglarzem i okrętem?
Kasia Taracińska: Muszę być. Kiedy straciłam angaż w teatrze postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, założyłam firmę i sama zaczęłam produkować, pisać scenariusze. Wiedziałam, że nic nie spadnie mi z nieba, że pracę muszę sobie zorganizować. Poczułam się niezależna.
F&C: Czy w tego typu realizacjach potrzebne są duże budżety? Jak pozyskujesz pieniądze?
Kasia Taracińska: Zawsze lepiej jest mieć więcej pieniędzy niż mniej 🙂 Moje budżety nie są duże 🙂 Mieszczę się w nich tylko dlatego, że dużo rzeczy robię sama. Jestem bardzo zdolna i wszechstronna, dlatego chętnie sama siebie angażuję 🙂 Jak zyskuję budżet? Z konta mojej prywatnej firmy. Każdy kolejny spektakl, który robię powinien zarobić na następny, a przynajmniej nie może przynieść strat. Taka prosta filozofia.
F&C: Czy miałaś w swoim życiu sytuacje krytyczne, ryzykowne?
Kasia Taracińska: Strata pracy na pewno jest bardzo traumatycznym wydarzeniem, ale jak powiadają, każda zmiana prowadzi na lepsze. Dla mnie, krytyczna sytuacja to taka zagrażająca życiu, każda inna to tylko większy lub mniejszy problem do rozwiązania, wyzwanie. Ryzykowne było wyprodukowanie pierwszego spektaklu i brak pojęcia czy on się w ogóle sprzeda. Udało się. To miłe uczucie gdy się udaje.
F&C: Czy w obecnej pracy producenta wykorzystujesz swoje umiejętności aktorskie oraz te związane z grafiką?
Kasia Taracińska: Wykorzystuję wszystko co potrafię 🙂 🙂 🙂
F&C: Twoja córka – Hania wspomniała, że razem spędzacie aktywnie czas, chodzicie do parku linowego, na rower, rolki. Czy to również Twoje pasje sportowe?
Kasia Taracińska: Lubię ruch – choć nie jestem typem sportowca. Uprawiam tylko to co lubię 🙂 Wszystko umiarkowanie i z rozwagą.
F&C: Jaka byłaś jako dziecko?
Kasia Taracińska: Rozważna i ostrożna. Grzeczna. Wesoła.
F&C: Co Katarzyna Taracińska – Badura będzie robiła za 10 – 15 lat?
Kasia Taracińska: Kto to wie??? Być jak John Malkowicz – był kiedyś taki film, to może parafrazując ten tytuł , adekwatnie do tego co robię w branży dziecięcej, powiem: być jak Walt Disney! Marzyciel, wizjoner, człowiek sukcesu. Tworzenie jest fajne, to w zasadzie sens życia 🙂 🙂 🙂
F&C: Dziękuję za rozmowę i życzę Tobie, Kasiu samych sukcesów.
Zapraszamy na stronę Spektakle-eventy oraz na Facebooka.
Zdjęcia: Aneta Arkit – ARKIT STUDIO
Stylizacja: Katarzyna Supa
Make up: Joanna Pawełczak
Zobacz również / See also:
Wywiad Z Pauliną Holtz – Aktorką Teatru Powszechnego W Warszawie Oraz Bohaterką Serialu „Klan”
Dali Kontra Warhol – Wystawa W Warszawie / Dali Contra Warhol – The Exhibition In Warsaw