18-06-2018
Co mnie najbardziej zachwyciło na Karaibach? Chyba atmosfera, klimat, ocean i Morze Karaibskie… ale też hotel, obsługa, możliwość korzystania z różnorodnych atrakcji sportowych. Zabrakło jednak czasu na dokładne zwiedzenie wyspy… Moja przygoda z Karaibami zaczęła się od Dominikany (Republiki Dominikany).
Dominikanę, jako miejsce turystyczne zaczął promować w latach 80-tych piosenkarz Julio Iglesias wraz z projektantem mody Oscarem de La Rentą, który urodził się w 1932 r. w Republice Dominikańskiej jako jedyny syn spośród siedmiorga dzieci. W wieku 18 lat opuścił rodzinne miasto i zaczął staż w domu Cristobala Balenciagi, który został jego mentorem, a następnie dostał pracę w domu mody Lanvin w Paryżu. Suknie Oscara de La Renty stały się obiektem pożądania wielu znanych gwiazd, noszone przez Jackie Kennedy, Michelle Obamę czy Oprah Winfrey.
Julio Iglesias, natomiast, zauroczony Dominikaną i jej mieszkańcami zaczął w nią inwestować i ją promować. Piosenkarz posiada nie tylko lotnisko w Punta Cana, lecz również rezydencję Los Corales w Punta Cana oraz w luksusowym kurorcie Casa de Campo – wielokilometrowym, luksusowym „getto” wypełnionym polami golfowymi i wielkimi posiadłościami.
My swoją przygodę z Dominikaną zaczęliśmy przylotem liniami Air France z Paryża na lotnisko w Punta Cana, które dla wielu z Was może być zaskoczeniem, dach pokryty jest trzciną. Samo lądowanie również po 9–godzinnym locie może przysporzyć wiele atrakcji: widok Dominikany jako księżycowego krajobrazu na ekranie samolotu budzi zaskoczenie. Widok lądowania włączył u mnie „automatyczne hamowanie” i lekki niepokój. Kiedy wychodzi się z samolotu czuć już gorący podmuch powietrza i dużą wilgotność, która w pierwszym momencie nieco męczy.
Z lotniska zostaliśmy sprawnie przewiezieni do Hotelu RIU PALACE BAVARO a następnie nasze bagaże oznaczone numerkami wyjechały do apartamentów rozlokowanych na pięknym zielonym terenie jak w gaju palmowym. Trzeba przyznać, że architektura krajobrazu na terenie hotelowym jest na najwyższym poziomie i sprawia, że czujemy się naprawdę wyjątkowo.
Po krótkim odpoczynku nie chcemy tracić czasu, więc ruszamy na zwiedzanie obiektu, plaży, jemy kolację a kiedy zapada zmierzch trafiamy do pełnego gorących rytmów lounge baru „La Fiesta”. Tutaj nagle pomimo 24-godzinnej podróży nagle znika zmęczenie, rytmy Merengue i Bachata zaczynają kołysać nasze biodra a drink Cuba Libre zdecydowanie rozluźnia nogi i zaczynają same uginać się w tańcu… To chyba cały urok karaibskich nocy: tańca prawie do rana, bez uczucia zmęczenia, niezależnie, czy w lounge barze, w lokalnej dyskotece czy na plaży…jeśli nie macie partnera do tańca, nie przejmujcie się, lokalni animatorzy są w stanie zadbać o Wasze dobre samopoczucie i zabawę.
Jeśli spragnieni jesteście mocniejszych wrażeń i pokazów z udziałem postaci z hollywoodzkich filmów wybierzcie się do CoCo Bongo, jednego z trzech na świecie tego typu centrum rozrywki. Dwa pozostałe mieszczą się w Meksyku. Tutaj poczujecie klimat Vegas.
Życie na Dominikanie toczy się zarówno nocą jak i w ciągu dnia. Kiedy świeci słońce można korzystać z kąpieli słonecznych na plaży w cieniu palm, nad basenem, można pływać, korzystać ze sportowych atrakcji, takich jak lot na spadochronie ciągniętym za motorówką (parashooting), pływanie 4 osobowym katamaranem, czy snoorkling. W okolicy można również znaleźć korty tenisowe oraz park wodny ze zjeżdżalniami.
Jedną z większych atrakcji jest wycieczka na Wyspę Saona. Ta niewielka wyspa o powierzchni 110 km 2 położona w południowo-wschodniej części Dominikany zachwyca pięknym białym piaskiem z wapienia koralowego oraz niezapomnianym widokiem lazurowego Morza Karaibskiego.
Zaczynając jednak od początku: wycieczkę zaczynamy od zwiedzania miasteczka Altos de Chavon na terenie Casa de Campo, prywatnego terenu, gdzie swoje wille mają najbogatsi m.in. Shakira, E.Iglesias, J.Iglesias (jeszcze na Dominikanie).
Altos de Chavon powstało w czasach współczesnych, w latach 1976-1982 na wzór średniowiecznej wioski toskańskiej z amfiteatrem w stylu greckim. Miasteczko zostało zbudowane z wapienia koralowego, który występuje w korycie rzeki w okolicach miejscowości La Romana. Pieniądze na budowę miasteczka przeznaczył Charles Bludhorn, potentat cukrowy – Central Romana Corporation, Ltd. (głównym motorem gospodarki na Dominikanie jest rolnictwo i przemysł cukrowy), z kaprysu, nie mogąc pogodzić się z faktem iż jego córka woli Włochy niż Dominikanę postanowił wybudować miasteczko by córka wróciła do rodzinnego kraju. Zaprojektowane zostało przez włoskiego architekta Roberto Copa. Na terenie miasteczka znajduje się również akcent polski: niewielki Kościół pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, patrona Polski.
W miasteczku znajdują się również niewielkie muzea, w których możecie poznać historię Dominikany, uzyskać informacje na temat najbardziej popularnego kamienia biżuteryjnego na wyspie – larimar oraz zobaczyć niewielką manufakturę bawełny, z której wyrabiane są hamaki i ozdoby do domu.
Poznajcie krótką historię Dominikany:
W czasach przed Kolumbem mieszkańcami kraju byli Karaibowie ( plemiona indiańskie zamieszkujące Wyspy Antylskie i północne terytoria Ameryki Południowej) i Tainowie (rdzenni, prekolumbijscy mieszkańcy wysp Bahama i wysp Wielkich Antyli, w tym Kuby, Hispanioli (Haiti i Dominikany), Portoryko i Jamajki zamieszkujący te wyspy bezpośrednio przed ich odkryciem przez Kolumba w 1492 r.)
Karaibowie dzielili się na około 70 plemion. Należeli do karaibskiej grupy językowej. Pierwotnie należeli do kopieniaczy. Uprawiali kukurydzę, maniok jadalny, bataty, trudnili się rybołówstwem i garncarstwem. Bywali oskarżani o kanibalizm, na co brak jednak jakichkolwiek historycznych dowodów. Antylskie grupy Karaibów zostały wybite przez europejskich kolonizatorów i nie ma zbyt wielu źródeł informacji dotyczących życia Indian Taino. Prawdopodobnie przybyli na Kubę ok. 1100 r. p.n.e. przemieszczając się z Ameryki Południowej przez Antyle.
Pod koniec XV wieku Tainowie byli stosunkowo wysoko rozwiniętym społeczeństwem rolniczym. Zajmowali się uprawą manioku, jukki, tytoniu i bawełny. Wyrabiali również gliniane naczynia. Mieszkali w małych ośrodkach, wioskach zwanych bohio choć w okresie kolonizacji największe osady mogły liczyć nawet ponad 3000 mieszkańców). Tainowie byli pierwszym ludem indiańskim, z którym zetknął się Kolumb w 1492 r. Kiedy Santa Maria, okręt flagowy jego wyprawy, osiadła na mieliźnie u wybrzeży jednej z wysp, Kolumb zdecydował się na wybudowanie tam osady. Wyspę nazwano Hispaniolą (obecnie nosi nazwę Haiti). Załoga wzniesionego fortu, nazwanego La Navidad przetrwała tam zaledwie rok – gdy Kolumb ponownie przypłynął na wyspę z większymi siłami, zastał jedynie zgliszcza. Według późniejszych badań Indianie pozbyli się intruzów, którzy źle traktowali miejscową ludność i przyczynili się do wybuchu epidemii nieznanych wcześniej chorób pochodzenia europejskiego.
Dominikana pod nazwą Hispaniola weszła w skład hiszpańskiego imperium kolonialnego. Od 1697 roku, obszar dzisiejszej Dominikany stał się odrębną kolonią hiszpańską pod nazwą Santo Domingo. W tym samym roku zachodnia część wyspy trafiła pod władanie francuskie. W latach 1795-1808 cała wyspa znalazła się pod rządami Francji. W 1809 roku rządy nad Santo Domingo przywrócono Hiszpanom. W 1821 roku Dominikana ogłosiła niepodległość, jednak już w 1822 roku została zajęta przez wojska Haiti (niepodległego państwa powstałego na zachodzie). W 1844 roku proklamowana została niepodległa Republika Dominikany. Po kilku kolejnych próbach aneksji Dominikany przez Haiti, rząd republiki zaproponował Hiszpanii ponowne włączenie w skład imperium. Hiszpanie zaakceptowali ofertę i w 1861 roku Dominikana znów stała się kolonią. W latach 1863-65 trwało antyhiszpańskie powstanie zakończone ponownym ogłoszeniem niepodległości. W kolejnych latach nasilił się chaos i wewnętrzne walki. U progu XX wieku rosło zadłużenie i uzależnienie kraju od obcego, głównie amerykańskiego kapitału. Z powodu niewypłacalności i pod pretekstem konfliktów wewnętrznych w 1916 roku rozpoczęła się trwająca do 1924 roku amerykańska interwencja wojskowa. (więcej tutaj: Dominikana Wikipedia)
Wracając do wycieczki na Wyspę Saona: z miasteczka Altos de Chavon, mieszczącego się na wzgórzu, schodziliśmy długimi schodami w dół rzeki Chavon, aby łodzią motorową przepłynąć na Morze Karaibskie a następnie Saonę. Przygotujcie się na ostrą jazdę, sugeruję usiąść na końcu łodzi, na dziobie uderzenia o fale mogą Was przyprawić o uderzenia gorąca lub co gorzej uszkodzenie kręgów kręgosłupa.
Ostatecznie nie jest tak źle, kiedy już wypłynęliśmy na Morze Karaibskie poraził nas jego lazur. Obowiązkowym punktem wycieczki jest Piscine Natural, czyli wypłycenie na morzu (do ok. 140 cm), gdzie swobodnie można pływać z rozgwiazdami delektując się drinkiem Cuba Libre (rum z colą) lub Santo Libre (rum ze spritem).
Następnie płyniemy na najpiękniejsze plaże na Saonie, gdzie delektujemy się lokalnym posiłkiem, masażami pleców wykonanymi przez wykwalifikowane lokalne masażystki oraz wodą z kokosa, która zawiera dużą ilość elektrolitów, choć jej smak pozostawia dużo do życzenia.
Kolorowe domki w okolicznych wioskach przypominają domki letniskowe, tutaj jednak mieszkają w nich ludzie na co dzień, jedyny okazały budynek to posterunek policji. Toaleta wprawdzie z sedesem, ale bez bieżącej wody, można skorzystać z wiadra z wodą. Lokalni ludzie grają w karty, doglądają wylęgarni żółwi lub sprzedają pamiątki w niewielkich pomieszczeniach. Wychudzone psy błąkają się po wiosce i plaży łaknąc pogłaskania przez turystę. Miejsce wydaje się beztroskie, widok wody zwala z nóg, przechylone palmy koją nerwy, ale czy dla lokalnych mieszkańców to raj na ziemi?
Wracamy łodzią motorową szczęśliwi, ale z mieszanymi uczuciami, opaleni, wypoczęci, rozśpiewani, czasem tylko kropla słonej wody wpadnie do oka. Z niewielkiego portu w miasteczku zabiera nas bus i w rytmach Merengue wracamy do hotelu. Pozostaje niedosyt, tak wiele jeszcze można zobaczyć…
Co warto przywieźć z Dominikany?
Pytaliśmy o to wielokrotnie naszą przewodniczkę. Numer jeden to rum, wyprodukowany z lokalnej trzciny cukrowej, numer dwa to mamajuana, mieszanka rumu z dodatkami z dużą ilością przypraw, nazywana „dominikańską viagrą”. Warto spróbować kakao oraz słodyczy z nadzieniem z marmolady, przypominających naszą „krówkę”. Dużym zainteresowaniem cieszy się również krem do twarzy ze ślimaka „Baba de Caracol” (sama wypróbowałam i polecam) oraz muszle i biżuteria z larimarem.
Wracamy do hotelu, wygodne łóżko i jacuzzi na środku pokoju zachęcają do odpoczynku, pozostawiane przez panie sprzątające dekoracje z ręczników i kwiatów hibiskusa przywołują uśmiech na twarzy. Podczas posiłków uśmiechnięci kelnerzy częstują Cię szampanem, winem i drinkami. Smaczne jedzenie, dobre towarzystwo lekko rozleniwiają i już masz ochotę pójść spać a tu nagle na plaży rozpoczyna się „beach party” z muzyką latynoską i roztańczonymi turystami. Nie, nie można tego odpuścić, tańczysz prawie do rana, aby wstać o 5.30, żeby obejrzeć cudowny wschód słońca w Punta Cana.
Tego się nie zapomina…
Tekst: Gocha
Photos: Gocha and a few friends
Wybierz strój na plażę:
ZOBACZ RÓWNIEŻ / SEE ALSO:
Maroko – Kraj O Wielu Obliczach / Marocco – Country Of Amazing Variety
Grecka Wyspa Rodos / Greek Island Of Rhodes
Kolorowa Teneryfa / The Colourful Tenerife…